Co 10 lat robić obowiązkowe egzaminy teoretyczne, koszt raptem 30zł (3zł na rok chyba każdy Janusz da rade odłożyć ? Dużo ? Ok 25gr na miesiąc, lepiej ? ) i skończą się takie sytuacji, ludzi zdawali prawo jazdy za komuny, kilka pytań na kartce przejazd maluchem po parkingu i pustych ulicach, oczywiście każdy z kiełbasą i flaszka dla egzaminatora szedł na egzamin.
No niestety w takich wypadkach to zawsze jest kierowca koło 70-tki.
To są ludzie którzy jak robili uprawnienia to mieli jedną drogę przez wieś, zwaną wtedy "szosa" i czasami jedno skrzyżowanie.
Dziś (z ich perspektywy nagle) narobiło się dróg dwujezdniowych, wielopoziomowych skrzyżowań, rozjazdów, zjazdów i oni się w tym po prostu gubią.
Oczywiście nie wszyscy i nie ma co generalizować.
Ale też mam takiego wujka - co to całe jego życie jako kierowcy to jazda na działkę i powrót do domu.
I niestety raz do roku, na wszystkich świętych wizyta u rodziny 400km dalej.
No i teraz ma po drodze ekspresówkę i kawałek jedzie ekspresówką.
To oczywiście też się pod prąd na nią władował, bo jak twierdzi "oznakowanie jest nieczytelne".
A zjechał z ronda przy zjeździe pod prąd - wszystko oznakowanie całkiem normalnie.
I poleciał 8km pod prąd autostradą aż go tirowcy zatrzymali.
Tak dalece nie wiedział o to chodzi, że sam zadzwonił na policję że oni go zatrzymali (a myśleli że pijany).
Ludzie, opis wskazuje, ze spowodowal wypadek a rzeczywistosc jest zgola inna. Fotograf przeszedl szkolenie dialektyczne u zydków na Czerskiej? A tak poza tym, to nalezy sie kierowcy odrobina empatii. Kazdemu zdarza sie pomylic. Tyle w temacie.
Na początku niemalże doprowadza do wypadku, później jazda pod prąd i zawracanie na drodze jednokierunkowej. Kilkakrotnie stworzył ogromne niebezpieczeństwo.
Nie no zabrać prawko dla gościa. Porażka