Auto trzęsie się na każdej dziurze, amortyzatory chyba już nie istnieją. Samochód wygląda, jakby nie widział warsztatu od dekady – dym z rury wydechowej unosi się jak w starym ciągniku. Kierowca pędził jak szalony na osiedlowej uliczce, omal nie potrącił dziecka na rowerze. Auto głośno terkocze, jakby miało się zaraz rozpaść.
Młody kierowca, nie uważa na przechodniów oraz inne pojazdy, wjechał w starszą panią na 7 metrowym chodniku, prawie staranował przejazd kolejowy. Auto niezdatne do jazdy.
takim gruzem można w ogóle po ulicach jeździć?