Kierowcę często można spotkać w nocy, gdy ściąga się po śląskich drogach ekspresowych i autostradach. Wyprzedza wszystkie napotkane samochody, często lawirując pomiędzy nimi z ogromną prędkością. Dodatkowo podczas tych wyczynów nosi białą maskę hokejową, a gdy ktoś zwróci na niego uwagę odgraża się pałką. Spotkania z nim trwają zwykle niewiele, ponieważ samochód zostawia za sobą zasłonę z niebieskiego dymu.
Kierowca bardzo agresywny, szczególnie gdy spotyka się go w nocy na odosobnionych drogach gdzie nie ma świadków. Podjeżdża od tyłu z dużą prędkością, błyska długimi światłami i uderza w tylny zderzak w krytycznym momencie pokonywania zakrętu. Raz nawet próbował wywołać podwójną kraksę. Moim zdaniem człowiek psychicznie niestabilny, bardzo proszę mieć się na baczności.
Pamiętam jak spotkałem go pierwszy raz. Podjechał swoim czarnym rumakiem na stację paliw. Wszystko drżało, lecz ustało gdy tylko zgasił tego 1.4 potwora pod maską. Podszedł do mnie, i swoim nonszalanckim tonem zapytał którędy dostanie się do pobliskiego sklepu z częściami samochodowymi. Byłem na tyle wzruszony że nogi miałem jak z waty. Starałem się udzielić odpowiedzi, jednak ten zamknął mi usta palcem, po czym powiedział "cii, nie musisz nic więcej mówić". Podał mi dłoń na pożegnanie, do dziś jej nie umyłem. Ostatnią rzeczą jaką widziałem była jego czapka z daszkiem z logiem hondy. Jego touhe machina odjechała, zabierając ze sobą moje serce, umysł i dziewictwo.
Kiedyś mówił dzień dobry a teraz nie