Straszny, napastliwy i ordynarny homoseksualista (tzw. potężny gej) - zatrzymał się na przystanku i pytał czy może spenetrować mnie analnie za 100 złotych, jak się nie zgodziłem to zagroził mi monster dildem.
I z czego robić problem? Nie wymusił, nie pojechał na czołówkę, nie zmusił nikogo do reakcji, po prostu sobie przejechał. Może wiózł z tyłu żonę, która na przykład zaczynała rodzić? Typowe polactwo, nie znają sytuacji, ale trzeba poobrażać i pomarudzić jak to w Polsce źle jeżdża.
Wow jednak są dobrzy kierowcy