Gosciu potracilby pana na chodniku. Pozniej jechal na parking-ja za nim w bepieczniej odleglosci i nagle zatrzynal sie-ja tez. I zaczyna cofac-nacisnelam klakson a on w ogole nie slyszac tego dobija mi do samochodu, wyszedl zaczal sie smiac i uciekl.
Gosciu potracilby pana na chodniku. Pozniej jechal na parking-ja za nim w bepieczniej odleglosci i nagle zatrzynal sie-ja tez. I zaczyna cofac-nacisnelam klakson a on w ogole nie slyszac tego dobija mi do samochodu, wyszedl zaczal sie smiac i uciekl.