Kilka dni temu w Bielsku-Białej doszło do takiej sytuacji, że mój zaparkowany na ostatnim miejscu parkingu równoległego samochód został uszkodzony tak że nie można go było uruchomić. Istniało duże prawdopodobieństwo, że trzeba będzie go odholować i właśnie czekałem na pomoc drogową, gdy ta Pani podjechała, by tam zaparkować.
Wyjaśniłem jej sytuację i poprosiłem, żeby zaparkowała gdzie indziej bo mój samochód jest zepsuty i trzeba będzie go odholować, a właśnie czekam na lawetę.
Pani jednak zaczęła zachowywać się w sposób w ogóle nie przystający do jej eleganckiego ubioru i (jak sądzę) statusu społecznego - była arogancka, że to mój problem, że nie ma gdzie zaparkować swojego wielkiego wozu, a tu jest jeszcze ogólnodostępne miejsce (nieprawda, tam był wjazd na ostatnie miejsce i fragment chodnika, na pewno nie było też przepisowej odległości 10m od przejścia dla pieszych, nie wiem też ile ma DMC ten samochód, ale jak pow. 2,5 t to też nie powinno go tam być).
Kiedy w końcu przybyła pomoc drogowa, nie miała gdzie zaparkować, a serwisant z holownika miał przez tą Panią bardzo utrudniony dostęp do mojego samochodu. Na szczęście (także dla tej Pani) udało się naprawić moje auto na miejscu i nie było konieczności jego holowania - inaczej byłby bardzo poważny problem i zapewne paraliż całego śródmieścia.
Ale i tak - co widać na jednym ze zdjęć - zastawiła mnie tak skutecznie, że musiałem wyjeżdżać na 15 razy całkowicie blokując ruch na tej bardzo zatłoczonej ulicy - na szczęście inni kierowcy byli cierpliwi i jeszcze mi pomogli wyjechać.
Tym razem wszystko dobrze się skończyło, ale na przyszłość mam prośbę do tej Pani, by bardziej liczyła się z innymi uczestnikami ruchu, zwłaszcza będącymi w potrzebie. Przestrzeń miejska nie jest Pani prywatną własnością, a jeśli rzeczywiście ma Pani takie problemy z parkowaniem wielkiej terenówki w śródmieściu, to trzeba kupić sobie Seicento.
Nie polecam Pani kierującej tym VW Tuaregiem.
Kilka dni temu w Bielsku-Białej doszło do takiej sytuacji, że mój zaparkowany na ostatnim miejscu parkingu równoległego samochód został uszkodzony tak że nie można go było uruchomić. Istniało duże prawdopodobieństwo, że trzeba będzie go odholować i właśnie czekałem na pomoc drogową, gdy ta Pani podjechała, by tam zaparkować.
Wyjaśniłem jej sytuację i poprosiłem, żeby zaparkowała gdzie indziej bo mój samochód jest zepsuty i trzeba będzie go odholować, a właśnie czekam na lawetę.
Pani jednak zaczęła zachowywać się w sposób w ogóle nie przystający do jej eleganckiego ubioru i (jak sądzę) statusu społecznego - była arogancka, że to mój problem, że nie ma gdzie zaparkować swojego wielkiego wozu, a tu jest jeszcze ogólnodostępne miejsce (nieprawda, tam był wjazd na ostatnie miejsce i fragment chodnika, na pewno nie było też przepisowej odległości 10m od przejścia dla pieszych, nie wiem też ile ma DMC ten samochód, ale jak pow. 2,5 t to też nie powinno go tam być).
Kiedy w końcu przybyła pomoc drogowa, nie miała gdzie zaparkować, a serwisant z holownika miał przez tą Panią bardzo utrudniony dostęp do mojego samochodu. Na szczęście (także dla tej Pani) udało się naprawić moje auto na miejscu i nie było konieczności jego holowania - inaczej byłby bardzo poważny problem i zapewne paraliż całego śródmieścia.
Ale i tak - co widać na jednym ze zdjęć - zastawiła mnie tak skutecznie, że musiałem wyjeżdżać na 15 razy całkowicie blokując ruch na tej bardzo zatłoczonej ulicy - na szczęście inni kierowcy byli cierpliwi i jeszcze mi pomogli wyjechać.
Tym razem wszystko dobrze się skończyło, ale na przyszłość mam prośbę do tej Pani, by bardziej liczyła się z innymi uczestnikami ruchu, zwłaszcza będącymi w potrzebie. Przestrzeń miejska nie jest Pani prywatną własnością, a jeśli rzeczywiście ma Pani takie problemy z parkowaniem wielkiej terenówki w śródmieściu, to trzeba kupić sobie Seicento.